niedziela, 30 czerwca 2024

Joyful jump...

 Lubie brać udział w różnych inicjatywach i konkursach chociażby z tego tytułu aby zmobilizować się do innych zdjęć niż klasyczne portrety. Tutaj wykonanie jednego zdjęcia jest czasochłonne, ale daje mnóstwo satysfakcji :)

Na Instagramie @bella_belladoll organizuje co miesiąc challenge o innej tematyce nawiązującej do jej książki Doll Photography, gdzie przedstawia kulisy wykonania konkretnego zdjęcia. Jednym z nich było "Joyful jump" czyli przedstawienie lalki w pozie wyskoku pełnego radości. Ja podeszłam do tego tematu nieco inaczej chociaż metoda wykonania zdjęcia pozostawała taka sama :) Rozwiesiłam lalkę na nitkach przymocowanych do kija od mopa oraz "chmurki" wykonane z akrylowej włóczki. W mojej wersji lalka radośnie skakała sobie z chmurki na chmurkę :) Dodatkowo w tej roli wystąpiła moja nowa panna, na którą długo polowałam czyli bardzo popularna fioletowa syrenka z moldem Odile, ale o niej za chwilę :)

A tymczasem moja fotka :) Niestety nie udało mi się wygrać kwietniowego wyzwania, jednak nadal będę walczyć o nagrodę, którą jest kubek "I'm a doll photographer" :)


Moja nowa panna, którą nazwałam Mariko, to ostatnimi czasy bardzo popularny mold, który szturmem zawojował świat Barbie. Popyt na nią był tak duży, że kiedy postanowiłam dołączyć ją do swojej kolekcji okazało się, że jest ona wyprzedana WSZĘDZIE. Nie było jej na Allegro czy sklepach z zabawkami (pozostawały tylko serwisy zagraniczne, ale ceny z przesyłką powalały...). Jedyne ogłoszenia jakie znalazłam były na Olx z czego przebitka cenowa była tak x3 w stosunku do wyjściowej ceny syrenki. Znalazłam aukcję z lalką, która od razu była posadzona na ciałku MTM, więc odchodziła mi konieczność zakupu dodatkowej lalki, która stała by się dawcą ciała. Mimo wszystko cena nadal była niekorzystna. Jednak nie wiedząc czy jeszcze syrenka pojawi się w sprzedaży (dziś już wiem, że chyba sklepy uzupełniły zapasy i znowu można ją kupić za rozsądną cenę w wielu miejscach w necie) zdecydowałam się na zakup. Ta lalka nawet w firmowym wydaniu (mam tu na myśli główkę i jej makijaż, bo ciałka syrenki nie posiadam) jest na prawdę śliczna. Nic dziwnego, że tak wiele osób chciało ją dołączyć do swojej kolekcji Barbioczek. Jako że nie chciałam w jej wypadku robić drastycznego repaintu czy zmiany włosów (jak na Mattel te włoski są na prawdę świetnej jakości, byłam w szoku :O) postanowiłam wprowadzić niewielkie modyfikacje w obrębie oczu i brwi (w firmowym makijażu z bliska trochę mnie kuło to, że jednak było widać tą pixelozę). Natomiast usta i włosy pozostały bez zmian :)






1 komentarz:

  1. Bardzo podoba mi się Odile w Twojej wersji, finezyjnie skacząca sobie po obłoczkach. Też ją mam - kupiłam tuż przed szałem cenowym, razem z ciałkiem do niej. Warto ją mieć, jest taka urocza🩷

    OdpowiedzUsuń